TEMAT: Głośny wydech a prawo stosowane w UE

hejka, mam znajomego w Wiesbaden i smiga na xv 1700 z wydechami vance and hince, sa bardzo bardzo głośne jak jedzie to tak jakby przelatywał bombowiec i nic mu nie robią. Ja zreszta tez nie mam najcichszych (cobra) 2 w jednym i w tym roku jade na czechy i niemcy - i jakos wogole się tym nie przejmuje.

Jeżdżąc po Niemczech widziałem tam ,biorąc pod uwagę motonitów z poza Niemiec ,najwięcej Angoli . Żaden z nich nie miał oryginalnych kominów , a w większości mieli te krótkie obrzyny . Łomot niesamowity , ale na lawecie nie widziałem żadnego .

Tydzien temu rozmawialem z moimi 2 kumplami z DE. Jezdza na motorach wprawdzie cichych, ale sa w jakichs klubach i znaja otoczenie. Powiedzieli mi, ze w DE glosnym wydechem nie mam sie co przejmowac. A ja wlasnie niedawno zalozylem na wyjazd cichy :(

Nie bardzo byłem pewien gdzie to wrzucić, ale jak będzie nie tak, to Tom zrobi porządek.

Pytanie dotyczy głośnych (głośniejszych od fabrycznych) wydechów a prawa stosowanego w UE. Prawo ustanowione jest wszędzie podobne - 96dB to górny limit (tak +/-2dB).
Wiem, że w Szwecjo mało kto zwraca na to uwagę, o ile klient nie zaczyna ostro przesadzać z hałasem w jednym miejscu.
W Norwegii sam słyszałem wydechy, które zagłuszyłyby nie jeden startujący samolot.

O Niemczech zaś słyszałem, że głośny wydech to prawie pewna laweta i kierunek albo serwis, albo granica.

Pytam, bo w innym dziale jest temat zlotu w Niemczech, a osoby się tam wybierające raczej sugerowały na forum, że w limicie nie są. Zatem jak to jest?

Wiem, że takie info przekazywane pocztą pantoflowa nie jest wiele warte. Prawdą też jest, że jadąc na wakacje raczej trzeba zadbać o to, by wypoczywać, z nie przysparzać sobie problemów. W jednych krajach lubią nas bardziej, w innych mniej - zatem sznasa na "przygody" też jest różna.