Dzisiaj na ten przykład nauczyłem się jak jeździć na amfibię
Wracam sobie popołudniem z krótkiej przejażdżki do Ciechanowa, banan na gębie jak to zawsze po zrobieniu kilku kilometrów w dodatku w dobrej pogodzie. A tu za Pułtuskiem zaczyna się apokalipsa... po krótkim zlaniu mię z "małej chmurki" i dojechaniu do Zegrza odbiłem na Nowy Dwór unikając wjazdu na trasę Toruńską (teraz zobaczyłem że totalnie ją zalało)... Jak już wydawało mi się, że sprytnie wyminąłem wszystkie chmury, kilkanaście km przed Ożarowem nadziałem się na apokalipsę (tę którą pokazują wszędzie)....
Generalnie to jeździłem już sporo w deszczu ale w czymś takim jeszcze nie - przemoczyło mnie w minutę, grad narobił czerwonych plam na gębie (oczywiście szyba zdjęta), kilka aut jadących z naprzeciwka chlusnęło wodą tak że oblało mnie łącznie z kaskiem
![:oj: :oj:](/components/com_kunena/template/blue_eagle/images/emoticons/oj.gif)
... A już najcudowniejszy był przejazd kilka kilometrów "gołą" drogą (brak czegokolwiek obok, tylko szczere pola) - na całej drodze tylko ja na kupie blachy a wkoło napier*&@&ją pioruny - przeżycia bezcenne. Przez chwilę zastanawiałem się czy to mokre w czym siedzę to deszcze który nazbierał się na siedzeniu czy efekt stresu przed byciem trafionym błyskawicą
![:kolo: :kolo:](/components/com_kunena/template/blue_eagle/images/emoticons/kolo.gif)
No nic - dzisiaj w nagrodę mogę z czystym sumieniem