To i ją wlepie swoje 3 grosze,
Jeśli jedziemy z Polska grupa to zawsze jakoś tak wychodziło że ją byłem(jestem) road kapitan,może dlatego że znam i wyszukuje ciekawe trasy i chłopaki o tym wiedzą,ale przyznał że jest to fajne ale b.męczące,muszę mieć oczy dookoła głowy,ciągle w lusterka,ciągle skoncentrowany a nie stylizowany jak ci ostatni,choć i oni czasami muszą się stresowac jak staną na światłach żeby nas później dogonić
Natomiast jeśli jadę z moimi kanadolami to luzik,jestem gdzieś po środku,jadę bez stresu za kolejnym i wtedy podziwiać uroki kraju żywicy
Wemar,to i ją zapodam anegdotke,sytuacja miała miejsce 5 lat temu w Sturgis,zlot największy jaki znam,70 lecie,milion bajkerow i piękne trasy,byłem wtedy z moim 15 letnim synem,zrobiliśmy sobie ride po górach Black Hills,jedziemy spokojnie,bez pośpiechu,w pewnym momencie najpierw słyszę ponad 100 decybeli i w lusterkach widzę grupę około 30 motocykli,tzw.Harlejowcow z długimi brodami,ręce,szyja i pewnie całą reszta w tatuazach(to zobaczyłem później),mój syn tracą mnie ręką,obraca się co rusz i daje mi znać że jadą za nami,no qwa jada,wiem o tym,no nic zwalniam żeby mnie wyprzedzili,nie wyprzedzili jada wolno za nami,dojeżdżam do skrzyżowania typu T,już dojeżdżając myślę w która stronę skręcić żeby pozbyć się "ogona", skręcam w prawo,qwa oni za mną,nie ukrywam że zrobiło mi się nieswojo,cały czas jadę wolno,puste pola,lasy i zero innego człowieka,w oddali widzę vendorow że straganami,kiełbaski,piwko postanawiam tam skręcić i uwolnić się od bycia road captain tej przyszywanej grupy...ja na parking oni qwa za mną,podchodzi do nas ten co im szefował i jechał zaraz za mną,cały w tatuazach,długa broda,łańcuchy wszędzie i klepie mojego syna po plecach jednocześnie się usmiechajac i pyta czy podoba mu się tak jeździc z tata na motocyklu i czy kiedys też będzie sam jeździł....
Serce wróciło na swoje miejsce srać że strachu mi się odechcialo