UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Zrozumiałem

Zgodnie z Art. 173, 174 oraz Art. 209 znowelizowanej ustawy "Prawo Telekomunikacyjne" (DU z 21.12.2012, poz. 1445) informujemy, że serwis yamaha-star.pl wykorzystuje pliki cookies. Odwiedzanie serwisu jest jednoznaczne ze zgodą używania przez nas „ciasteczek”. W każdej chwili możesz jednak zmienić ustawienia przeglądarki internetowej i wyłączyć cookies, lub opuścić serwis.

www.Yamaha –STAR.pl

Forum

Witamy, Gość
Nazwa użytkownika: Hasło: Secret Key Zapamiętaj mnie

TEMAT: "oldtimerem dookoła Bałtyku" niedokończone 2013

"oldtimerem dookoła Bałtyku" niedokończone 2013 10 lata 7 miesiąc ago #1

  • Darecki
  • Darecki Avatar
Maciek
Dawaj reszte bo ciekawe :piw:
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

"oldtimerem dookoła Bałtyku" niedokończone 2013 10 lata 7 miesiąc ago #2

  • maciek
  • maciek Avatar
OLDTIMEREM DOOKOŁA BAŁTYKU 2013



Po zeszłorocznej wycieczce na Syberię bardzo wzrósł mi apetyt na dłuższe wyprawy Wojownikiem. Zamarzyłem objechać dookoła świat ale pomysł upadł z braku sponsorów (kryzys ? słabo szukałem ?).Wojownik przeszedł gruntowny przegląd. Miejsca na ramie i w stelażu bagażnika które w zeszłym roku dały nam „popalić” zostały solidnie wzmocnione.
Ponieważ dwaj koledzy klubowi planowali zrealizować pętlę wokół Bałtyku to pomyślałem, że to doskonały pomysł na sezon 2013. Tak narodził się pomysł wyprawy „oldtimerem dookoła Bałtyku”. Plan zakładał zwiedzanie Kaliningradu, przez mierzeje Kurońską wjechać na Litwę. Potem Łotwa z Rygą i Estonia z Tallinem i zakończyć pierwszy etap w Narwie na zlocie motocyklowym. W drugi etapie zwiedzanie Petersburga, wyspa Kizi na jeziorze Onega, wyspy Sołowieckie na morzu Białym, Murmańsk (miejsce gdzie przypłynął wojownik z USA). W trzecim etapie wjechać na Nordkapp, zobaczyć Narvik, przejechać Atlantic Road, zwiedzić Oslo i przez mosty w cieśninach duńskich wjechać do Kopenhagi, potem tylko Hamburg, Berlin i zlot h-d w Poznaniu na Malcie. Planowany czas to miesiąc i ok. 8000 km.
Byłem bardzo zdziwiony i zaskoczony jak mój brat Andrzej oświadczył że pojedzie ze mną aż do Petersburga. Jeszcze nie zdarzyło mu się wyjechać na tak długo i tak daleko na motocyklu. Zobaczę czy „wytrzyma” tępo Wojownika.
Wyjazd zaplanowałem na 15.07 (poniedziałek) a jeszcze w sobotę usuwałem wycieki oleju z silnika. Z braku czasu nie miałem okazji sprawdzić skuteczności swoich działań.

15.07 (poniedziałek)
O 7.30 spotykam się z Andrzejem w Zegrzu i od tej pory jestem „Road Captain”. Jedziemy przez Szczytno do Bartoszyc. Tu na stacji przy tankowaniu okazuje ze jedna szklanka popychacza puszcz olej. Podkładam ekstra jeszcze 2 podkładki i od teraz nie mam problemu. W Bezledach niewielka kolejka ale i tak schodzi na 2 h zanim po wypełnieni papierków Rosjanie wpuszczają nas do obwodu. Drogi przyzwoite. Bez problemu intuicyjnie dojeżdżamy do Katedry i czekamy na Lwowicza który zadeklarował się na przewodnika motocyklowego zwiedzania miasta. Miasto niewielkie także i objazd trwał z 40 minut z zaparkowaniem pod hotelem na godziny i doby. Administratorka bardzo miła i uczynna. Za apartament płacimy 1900 rubli + 250 rubli za śniadanie. Późnym popołudniem autobusem jedziemy do centrum. A potem z buta odwiedzamy miejsca pokazywane przez Siergieja z motocykla. Dobry sposób na efektywne zwiedzanie, ogląda się wszystko co proponują miejscowi. Przy powrocie mamy problem ze znalezieniem właściwego przystanku (brak jakiejkolwiek informacji).

16.06 (wtorek)
Po śniadaniu w drogę. Łatwy wyjazd z miasta w stronę mierzei Kurońskiej. Przy wjeździe na mierzeję posterunek na którym trzeba uiścić opłatę ekologiczną po 35 rubli od głowy. Asfalt przyzwoity. Oglądamy skansen i podziwiamy ciekawostkę przyrodniczą „tańczący las”. Za drogą drzewa rosną prosto tylko na niewielkim pnie sosen mają fantastyczne powyginane kształty, można je porównać do olbrzymich węży. Dzikie plaże piękne, czyste i puste.
Na granicy z Litwą spotykam motocyklistę który był na Super Rally we Wrocławiu (dopatrzył się naklejki zlotowej na Wojowniku), mamy się spotkać w Poznaniu. Rosjanie zabierają dowód rejestracyjny bo nie podoba się data produkcji motocykla i to ze nie mam żadnego pozwolenia na jazdę zabytkiem po Europie. Trwało to ze 20 minut jak po konsultacjach z naczelnikiem zostałem zwolniony z „aresztu” i mogłem wjechać do eurolandu.
Litwini także kasują za jazdę po mierzei - po 20 lity. Mierzeja się kończy i promem przedostajemy się do Kłajpedy. Krótki spacer i jedziemy dalej na Połągę. W kurorcie tłumy wczasowiczów nawet z Polski. Tu zaliczam glebę parkingową po której na nodze jeszcze przez kilka dni noszę ślad. Śmieję się że Wojownik mnie kopnął. Mamy też spotkanie z policjantem na segwayu. Pod wieczór przed Lipawą na Łotwie nocujemy na campingu za 9 $ od głowy. Piwo 0,5l po 2,5$. Tanio nie jest ale wi-fi jest i warunki sanitarne ok. Plaża tu też piękna, czysta i pusta. Cały czas mamy fajną pogodę nie za gorąco i bez deszczu.

17.07 (środa)
Kierunek Ryga Droga do Rygi w przebudowie i sporo wahadełek. W Rydze parkujemy w tym samym miejscu co w 2010 r. moje nogi od tego chodzenia powoli odmawiają powoli współpracy. Byłem tu 3 lata temu więc nic się tak bardzo nie zestarzało żebym musiał to oglądać. Ja siedzę a brat zwiedza i pstryka fotki.
Wyjazd z miasta jak zwykle w szczycie trwa długo i okrężną drogą ale się udało. Po drodze obiad za 13 łat za dwóch. Bardzo smaczny. Wyjeżdżając z Łotwy za ostatnie łaty robimy zakupy czyli piwo i chleb.
Dziś nocujemy już w Estonii. Camping nad zatoką Ryską za 15 euro na dwóch. Warunki gorsze niż poprzednio. Ciekawe piwo kupiliśmy, wyrywa się całe denko puszki. Plaża także piękna, czysta i pusta.

18.07 (czwartek)
Kierunek Tallin ale po drodze zwiedzamy miasteczko Parnu. Bajkowe i tu nas po raz pierwszy moczy deszcz. Do Tallina drogi mokre i jest okazja sprawdzić nieprzemakalne buty. Zaczynam przysypiać i zaczyna się pieczenie karku. Z tym karkiem to już prawie że norma, bywają dni ze jest ok, ale bywa też tak że trzeba stawać i się gimnastykować. Ponieważ byłem w Tallinie to ja odpoczywam i pilnuję motocykli a Andrzej biega i fotografuje. Z miasta wyjeżdżamy tradycyjnie w godzinach szczytu ale bez błądzenia wydostajemy się na autostradę w kierunku Narwy. Na obiad zatrzymujemy się u „Artura” w 2010 ….. mimo że teraz na uboczu , bo autostrada omija to miejsce, to mają bardzo dużo gości. Ponieważ zlot zaczyna się jutro to mamy sporo czasu i zjeżdżamy na lokalne drogi położone na klifach, czasami 1-2 metry od krawędzi. I tak trafiamy na przydomowy camping na nadmorskiej skarpie na końcu wiejskiej drogi. Standard campingu przyzwoity, pięknie położony i tradycyjnie pusta plaża.

19.07 (piątek)
Do Narwy zostało tylko 100 kilometrów, nie ma ciśnienia na szybki wyjazd. Wyruszamy kiedy jeszcze jest słońce a potem to już na zmianę deszcz, słońce, deszcz. Po drodze zwiedzamy zamek w Rakvere z polskim epizodem.
Do Narwy dojeżdżamy w deszczu. Na bramie lekkie zamieszanie i ścisk bo właśnie została otwarta. Wjazd 35 euro ale okazało się że uczestnicy na weteranach w ramach „classic riders Narwa” płacą tylko 10 euro i mają oddzielny ekstra strzeżony parking. Zlot odbywa się już od wielu lat na terenie zamku nad graniczną rzeką.
Spotykamy znajomych Litwinów, Rosjan, Białorusinów i rozbijamy swój namiot w ich podobozie. Pełna integracja i nowi znajomi.
Gwiazdą wieczoru jest zespół Smoke (stary ale jary).
Warunki sanitarne dużo lepsze niż na zlotach na Białorusi ale klimat zlotu ten sam.

20.07 (sobota)
Oldtimery mają oddzielny program: zwiedzanie miejscowego uniwersytetu (nowoczesny budynek z dużą drewnianego wykończenia), zupa z kotła, parada, i zawody (wyścigi parami i jazda z zadaną prędkością 30 km/h - zakryte liczniki) i mnóstwo kibiców, nawet z Polski. Pogoda nas nie rozpieszcza i co chwila deszcz. Wojownik za całokształt dostał dyplom, zegarek i kilka dodatkowych gadżetów. Ponieważ sam nie chciał wjechać na podium to i ja się przy okazji załapałem.
Telefon od Kufiego żeby zaopiekować się trójką polaków którzy samochodem przyjechali na 2 dni. Do spotkania nie doszło bo lunęło. Mimo tego los i tak nam zorganizował spotkanie. Marcin i dwie Anie, motocykliści ale samochodem. Do stołu przy którym się bawimy Wiktor przyprowadza Gienadija z Pietrozawodska który na kartce wyrysowuje moją trasę z mnóstwem punktów kontaktowych i telefonów oraz zaznacza miejsca warte odwiedzenia. Co chwila znika i przyprowadza innego motocyklistę mieszkającego w pobliżu mojej przyszłej trasy. Ale jeżeli miałbym odwiedzić wszystkich tych ludzi i znając ich gościnność to zastała by mnie zima i miałbym wyprawę na dwa sezony 2013/2014. Na jutro umawiam się z Siergiejem na wspólna jazdę do Petersburga. Dzień pełen wrażeń i mnóstwo nowych znajomych. Czy moja skleroza pozwoli mi ich wszystkich zapamiętać? Zobaczymy na trasie.


plus.google.com/photos/112011837646430491518/albums/5916470251852484129
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Czas generowania strony: 0.038 s.
Zasilane przez Forum Kunena