bakss napisał:
jeśli chcę mieć szybę jadę samochodem !!! albo w domu siedzę i tyle
Lepiej się tego ująć nie dało.
Z szybą motocykl mniej pali (sprawdziłem na poprzednim motocyklu), jest cieplej w klatę i można jechać szybciej
Szyba powyżej linii wzroku, to proszenie się o guza (deszcz lub komary i refleksy świetlne nocą lub mix powyższych).
Gdy jeździłem z szybą, to miałem 50% satysfakcji jazdy motocyklem. Gdy ją zdjąłem, otrzymałem pełne 100%. Potrafię jechać bez szyby z prędkościami 160 - 180 - 200 km/h. Da się. Tylko po co? Czy nie lepiej zjechać z tras po których jeżdżą TIRy, wjechać na równoległą, oznaczoną na mapie na żółto lub biało drogę, zwolnić do 80-90 km/h i zachwycać się mijanymi widokami? A jakich ludzi można spotkać! Dla mnie to jest esencja jazdy motocyklem. To jest źródłem fascynacji. Gdybym chciał szybę, kupił bym albo skuter albo gold winga. Świadomie kupiłem cruisera. Szybę mam w kasku i ta jedna wystarczy. A już najbardziej lubię jechać w samym orzeszku. Na gębie przeważnie mam chustę, więc komarów i kamyków się nie obawiam.
Co do deszczu - w ubiegłym roku trafiłem na urwanie chmury. jechałem dopóki się dało, później odpuściłem (bardziej z obawy o poślizg niż o totalne przemoczenie). Zajechałem do najbliższej knajpy, poznałem fajnych ludzi, wypiłem kawę, pogadałem. Deszcz minął - pojechałem dalej.
Też kiedyś tak myślałem, że w mieście bez szyby a na trasę szyba. Teraz żałuję, że od razu jej nie wywaliłem. Do niczego mi nie była potrzebna. Dziś, czy miasto czy trasa, to obowiązkowo bez szyby. Nie dam sobie odebrać najfajniejszego.
Kiedyś umówiłem się z klientem w mieście oddalonym o 200km. Zapowiedziałem się na późne popołudnie. Gdy zobaczył, że zajechałem motocyklem, to z uśmiechem zapytał:
- To co, te 200km to pewnie zrobione w godzinę piętnaście?
- Nie Panie Piotrze, jechałem do pana 8 godzin
- ....???
I to był mój życiowy "rekord prędkości" : Nie, nie miałem awarii. Poznałem jakiegoś rolnika, obejrzałem jego Panonię, Zjadłem u niego obiad, okraszony opowieściami dziadka "jak to we wojnę bywało". Kilkanaście kilometrów dalej zjadłem najsmaczniejsze lody w życiu. Widziałem sarnę i rodzinę jeży. Pomogłem jakiemuś rolnikowi przy kombajnie. Połaziłem po lesie....
Kocham to.