No to Panowie ( i Panie ) oto nastała nam przerwa w sezonie zwana potocznie zimą.
Jak powszechnie wiadomo Stwórca w przypływie łaski dał nam tę krótką (choć może nie tak krótką jakbyśmy chcieli) chwilę na prace serwisowe.
Alleluja!
Jak zapewne niektórzy z was pamiętają w zeszłym roku znęcałem się nad wnętrznościami Meguli co zaowocowało dość ciekawymi efektami w postaci wyników sprężu na poziomie fabrycznego silnika oraz braku jakichkolwiek wątpliwości na temat braku mocy czy ślizgającego się sprzęgła, szumiących łożysk, stukających popychaczy, zapadniętych kasatorów et cetera.
Można powiedzieć że wynik jest na tyle dobry że nie za bardzo widzę potrzebę wstawiania tłoków o powiększonej kompresji czy układu Dyna 3000, jednym słowem - dla mnie starczy.
A ponieważ jak głosi motocyklowe przysłowie "biker work is never done" postanowiłem zepsuć troszkę trakcję i możliwości jezdne.
Po wyszlifowaniu podestów i wydechów o asfalt powiedziałem sobie NIE! to nie może być takie łatwe trzeba sobie troszkę utrudnić.
Zaopatrzyłem się w zestaw: wahacz, mocowanie zacisku, piastę, błotnik, stelaż, opona, zestaw setów od draga 650 ( bo były pod ręką), oraz zestaw pomocnych dłoni
Prace powoli nabierają tempa, pierwsze przymiarki mamy za sobą
wygląda na to że uda się wejść w 200
160 kontra 200