koledzy z moich rocznikow plus okolice znaja nasze podejscie w tamtych czasach do nauki jezyka radzieckiego,po prostu nienawidzilismy go tak jak I ogolnie przyjetej zasady ze ruskie sa bleee I wszystko z nimi zwiazane,
kilka lat temu mialem przygode w trakcie mojej samotnej podrozy do Wladywostoku,jak juz zdecydowalem ze jednak pojade balem sie jak sobie dam rade zeby sie dogadac,niby czlek cos tam zapamietaj przez 8 lat podstawowki I 5 lat technikowm,ale to bylo przeciez tak dawno,ale juz na przejsciu granicznym z Ukraina a potem z Rosja moje obawy zniknely a po kilku tygodniach samotnej podrozy przez Rosje zupelnie zanikly mimo ze nie mowilem perfekt po rosyjsku,dojechalem do Wladywostoku (choc celem byl Magadan-ale moj Land Rover troche sie psul I mialem obawy ze na dalekiej polnocy znikad nie bedzie pomocy) a tam wypatrzyli mnie dziennikarze z miejscowych gazet,radia I TV,jakis dziennikarz podszedl do mnie I powiedzial ze chce ze mna przeprowadzic wywiad do ogolnorosyjskiej stacji,chyba Rassija-nie pamietam dokladnie,ja mu na to ze nie mowie dobrzez po Rosyjsku, a on mnie na to ze:kak gawarisz,tak gawari sztoby tolka gawaril, no haraszo-odpowiedzialem,pozniej zadawal pytania,jedno,drugie,dziesiate I kolejne,i na koniec pada pytanie,Darek,pasljednij wapros,gdzie ty tak dobrze nauczyles sie mowic po rosyjsku a ja bez zastanowienia spontanicznie: kamunisty mnie kazali...czym wywolalem salwe smiechu wsrod zebranych,
potem wracajac juz spowrotem mialem dowody sympati bo ludzie zatrzymywali mnie I mowili ze widzieli moj wywiad z TV I nie mieli obaw zeby ze mna porozmawiac bo mowie w ich jezyku,
podobnie bylo kilka lat pozniej jak zjezdzilem Azje,Tadzikistan,Afganistan,nawet w Chiach na przejsciu granicznym z Kirgizja jezyk rosyjski okazywal sie pomocny,
teraz polubilem ten jezyk a zwlaszcza tych tam ludzi,serdecznych,milych,skromnych I chetnych zeby pomoc,bardzo milo wspominam rozmowe z Talibami uzbrojonymi w kalachy,a moze tylko wtedy mialem szczescie