Miałem szczęście w tym sezonie i zeszłym, że nie złapał mnie deszcz na motocyklu, aż do dziś...
Konfiguracja mojej krówki jest taka:
- Otwarty filtr powietrza K&N,
- gaźnik HSR42.
- motocykl całą noc stał na deszczu nie przykryty pokrowcem.
Objawy:
- Odpalił jak zwykle, od kopa i jechał OK przez około 15 km.
- Po tym czasie strzelił w wydech, szarpnął parę razy i zgasł. Doturlałem się na pobocze, próba odpalenia zakończona niepowodzeniem.
- Odkręciłem pokrywę filtra powietrza żeby zobaczyć czy w środku są kropelki wody (myślałem, że wodę wciągnęło do gaźnika). Sucho. Na dnie lekko zawilgocone, ale pod palcem wyszło, że to olej. Sam filtr oczywiście mokry.
- Odkręciłem świecę, iskra jest.
- Po poskładaniu tego wszystkiego do kupy motocykl odpalił normalnie i pojechałem dalej.
- Sytuacja powtarzała się co kilka - kilkanaście km.
- Podobnie mam, jak się kończy paliwo, wtedy szybko przełączam na rezerwę i jadę na najbliższą stację. Pomyślałem, że to może coś z dopływem paliwa, bo w baku jeszcze tak z 2/3 było. Gdy znowu zgasł odkręciłem pokrywę filtra i na zgaszonym motocyklu dodałem gazu, żeby zobaczyć czy pompka przyspieszająca wstrzykuje paliwo do środka. Coś leci, ale nieregularnie, raz sika raz nie. Pokręciłem kranikiem tam i z powrotem, odpaliłem motor i pojechałem dalej.
- Akurat wyjechałem z deszczu, droga zrobiła się sucha i przez następne 100 km sytuacja się nie powtórzyła.
- W Krakowie znowu zaczął padać deszcz, musiałem też jechać po kałużach i w samym już mieście zanim dojechałem do domu motocykl zgasł jeszcze 3 razy, ostatni raz przed bramą na moje podwórko.
- Za każdym razem wystarczy odczekać kilka minut, potem odpala normalnie.
Opisałem objawy najdokładniej jak umiem, znajdzie się chętny na postawienie diagnozy? Z góry dzięki.