Panowie, ja może się i nie znam ale wyznaję zasadę, że jak coś robić to porządnie. Przecież nie można wypić tylko pół piwa, albo też tylko poklepać rozebranej ślicznotki po tyłku i...pójść spać.
Zatem jak grzebać przy zaciskach, to obowiązkowo wyjąć tłoczki i sprawdzić uszczelki (manual zaleca ich wymianę co 4 lata…). Przecież co w końcu jak nie heble i opony uratują Ci Twoją dupę w razie „niemca” czy też „hiszpańskiej inkwizycji”?
Tłoczki wyjmuje się banalnie (by było jasne mówię o zaciskach z R1, czyli dla roczników od 2004r wzwyż). Czy to jak pisał Łukasz przy jeszcze podłączonych zaciskach pompując lekko klamką bądź też przy odłączonych przewodach używając sprężonego powietrza, ale wpierw należy w jasny dla rozbierającego sposób OZNACZYĆ tłoczki/odpowiadające im gniazda. Oczywiście tłoczki nawet pompowane/poddane działaniu sprężonego powietrza nie wyjdą w całości. Jeśli nie są zapieczone to zablokują się nawzajem w połowie drogi i nie wyjdą do końca. Więc nie ma problemu, że polecą w kosmos i trzeba ich będzie wszędzie szukać. Potem obowiązkowo trzeba odłączyć przewody jeśli jeszcze są podłączone. Dalej trzeba podziałać przy pomocy zwykłych kombinerek/ lub cęgów (
www.kamaonline.pl/p11179,cegi-do-rur-0-5-cala-typ-s-izolowane-hit-corona-c7579.html). Owijając tłoczek po obwodzie w gumę lub grubą tkaninę ściskamy tłoczki narzędziem powoli kręcąc tam i na powrót wyciągamy poszczególne tłoczki. W każdym z gniazd zobaczymy po dwie uszczelki – na zewnątrz zgarniacz, potem typowy uszczelniacz. Przed wyjęciem również zalecam oznaczenie co z skąd. Technika rozbierania tylko jednego tłoczka z uszczelniaczami nie jest taka głupia, choć nie pozwoli na swobodne wyszorowanie zacisku…
Ja celem oględzin uszczelek delikatnie podważyłem je małym płaskim wkętakiem i finalnie wyjąłem z gniazd patykiem do szaszłyków, gdyż pod żadnym pozorem nie można uszkodzić gniazd uszczelek lub gładzi cylindra tłoczka. Nowy zacisk to chyba dość kosztowna rzecz??? Po oględzinach, umyciu całości, złożeniu zgodnie z oznaczeniami (z przesmarowaniem uszczelek i boków tłoczków smarem do zacisków), zalaniu nowym płynem oraz po żmudnym odpowietrzeniu heble są czułe jak młoda kochanka i zatrzymują nie tylko przednie koło ale i cały motocykl. Strach pomyśleć co by to było gdyby nie stał na podnośniku. Pewnie moje heble wstrzymały by cały świat…
Uszczelek nie zmieniałem. Stwierdziłem, że są OK, więc je tak jak tłoczki tylko umyłem wodą z mydłem, a zacisk szorowałem szczotką do zębów (oczywiście inną niż tą którą obecnie używam ) z użyciem kuchennego Cifu w proszku – tylko pod żadnym pozorem nie szorować gniazd!!! Mogę się założyć, że obecnie nikt nie ma tak czystych zacisków. Całość mycia i składania (czyli przede wszystkim suszenia) trzeba przeprowadzić dość sprawnie bo uszczelki poddane wpierw płynowi, a potem wodzie i powietrzu mają tendencje do „flaczenia”.
Po tym zbiegu nie ma dupy – musi działać!!!
Zatem do roboty i życzę powodzenia!
P.S. Czułość działania hebli (czy też jak można to alternatywnie nazywać: położenie wstępne tłoczka pompy /twardość klamki/ew. blokowanie przedniego koła po zwolnieniu klamki) można regulować!!! Służy do tego śruba przy klamce hebla współpracująca z tłoczyskiem pompy. Należy wpierw popuścić nakrętkę, a następnie wkręcić lub wykręcić śrubę (zależnie od oczekiwanych efektów). Zatem przy odpowietrzaniu wpierw popuść nakrętkę, odkręć śrubę, odpowietrz (będzie więcej zabawy), a następnie lekko skręć śrubę i dostosuj twardość klamki. Potem tylko obowiązkowo dokręć nakrętkę i już.