Wiesz co, z tym jest różnie. Są faktycznie miejsca gdzie liczniki gajgera szalały nam strasznie, ale w większości promieniowanie jest znikome. Pod Pałacem Kultury wyczailiśmy większe. Najgorzej jest w miejscach gdzie spadały grafitowe odłamki rdzeni. Nadal siedzą w glebie i świecą. Ale jedna refleksja z pobytu - Ukraińcy zdecydowanie podgrzewają atmosferę i tworzą otoczkę wokół elektrowni z dwóch powodów. Pierwszy to turystyka a drugi to kasa napływająca z całego świata na postawienie sarkofagu v.2 na reaktorze. Zdecydowanie Ukraińcy potrafili wykorzystać Czarnobyl dla "promocji" kraju. Co innego w Białorusi, gdzie na siłę zasiedla się zdecydowanie większe i bardziej napromieniowane tereny. Tam wg. władz "nic się nie stało".