Dobra, zrobiłem dziś 260 km, to moja pierwsza "dłuższa" trasa, w sumie pyknęło mi już 580 km i to mój ostatni post w temacie opisującym pierwsze próby.
Zaliczyłem dziś zimno, deszcz, wiatr, kałuże, a także prędkość podróżną 140 km/h przez jakiś czas bo długo się nie dało.
Generalnie - jestem zmęczony. Żeby zimny wiatr trochę mnie omijał jechałem zgarbiony, bolą mnie plecy i mam jeszcze zakwasy po wczorajszym dniu. Powiem jedno - podgrzewane manetki super sprawa. Zamówiłem też jakieś długie rękawice i jak przyszły to się przestraszyłem że takie zimówki grube ale po dzisiejszym dniu już wiem że są świetne :) Coś takiego: XELEMENT XG-856. Wydechy zdecydowanie muszę pogłośnić bo zamiast łubudubu z komina słyszałem tylko świst wiatru.
Co jeszcze: przy prędkości powyżej 100km/h lightbar wpada w takie wibracje, że się cały trzęsie. Nie wiem czy to normalny objaw czy nie. U mnie te światła boczne przykręcone są do mocowania szyby...
I jeszcze jedna rzecz. Mam długie włosy. Czemu nikt mnie nie uprzedził, że w czasie jazdy robi się z nimi masakra? Takiego kołtuna jak żyję nie miałem, pół godziny rozczesywania, nożyczkami wyciąłem trzy supły których się nie dało rozczesać. Teraz już będę wiedział, żeby wszarz chować pod kurtkę albo robić warkocz...
Zapowiadają deszcze na ten tydzień i dobrze bo do wypłaty muszę przeprosić się z tramwajem bo na koncie rezerwa :(