Warta --> 69PLN. Jak pisał TOM zależy od zniżek, regionu i ewentualnie posiadanych innych polis u tego ubezpieczyciela.
Odnośnie informacji telefonicznej o ubezpieczenie moto, przypomniała mi się jedna anegdota jak pierwszy raz ubezpieczałem Gwiazdę. Dzwoniłem bodajże do Warty i uzyskałem połączenie z jakąś po głosie sądząc leciwą Panią konsultant. Gdy dowiedziała się, że chcę rozmawiać o dwóch kółkach od razu powiedziała, że nie, że się nie da i że się nie zna, i że ludzie nie dzwonią by ubezpieczać motory, i to dziwne jakieś, i najlepiej jakby gdzieś indziej zadzwonił, albo ona mnie przełączy… Ponieważ dość długo w rytmie drętwej melodyjki czekałem na połączenie z tą Panią uprosiłem ją by chociaż spróbowała. Ubłagana kobieta pyta-jaka marka? Zgodnie z prawdą odpowiadam – Yamaha. Zapadła długa cisza, w której moje czułe ucho (wtedy miałem jeszcze oryginale wydechy :B ) wyróżniło wpierw stukot palców w klawiaturę, a następnie szelest wertowanych kartek jakiejś książki. Nie przesadzając, jakieś kilka minut później w słuchawce znów usłyszałem głos agentki- „yeeee, eeyyyy, eeeeee, no ale nie ma takiej marki. Sprawdzałam wszędzie. Na „J” jest tylko… Junak i Jawa.” Te dwie marki wymieniła z taką pewnością w głosie jak wszechmogący/wiedzący Chuck Norris, no bo w końcu sprawdziła we wszelkich możliwych dostępnych źródłach. Gdy już wyszedłem ze zdumienia i opadu szczęki wytłumaczyłem, że „toto” pisze się przez „Y” na co Pani po odnalezieniu takiego producenta w komputerowym spisie z pretensją w głosie orzekła, że mogłem od razu powiedzieć i że celowo robię sobie z niej cyrk. Raz jeszcze udało mi się uspokoić osobę po drugiej stronie słuchawki, po czym przeszliśmy do zdefiniowania modelu. Mówię – Road Star. No jak kobiecie na złość znów w spisie nie ma! :P Tu mój ukłon w stronę rozmówczyni, bo nauczona doświadczeniem, od razu pyta – może to się piszę jakoś inaczej? No nie, przez „R” odpowiadam. Dodaję również, że może być Wild Star. No za cholerę nie ma nic w bazie… Słyszę jak kobieta pyta koleżankę co zrobić i wreszcie wraca do mnie z pytaniem o pojemność. No to daję 1700ccm3. Z drugiej strony eeeyye i cisza… jak się okazało przed burzą, bo za chwilę jak grom z jasnego nieba pada w formie grzmotu, że jestem jakimś zwyrodnialcem i rozbestwionym bachorem oraz, że muszę się leczyć skoro robię sobie takie numery z uczciwie pracującej kobiety. Ton i forma tej wypowiedzi pobudziła (czytaj wku^$#$%ła) mnie lekko, więc walę z góry – to nie żarty i że ja też nagrywam tą rozmowę (oczywiście blef :) ) i mogę narobić nieco smrodu wokół takiej obsługi klienta. Podziałało jak zimny prysznic, padły skromne przeprosiny i tłumaczenie, że rzadko kiedy ludzie ubezpieczają w tych czasach samochody o takich pojemnościach co dopiero motory. Pani znów zaczęła szukać, tym razem według klucza pojemności silnika. Znalazła po kilku chwilach MT-01. Lekko już zniechęcony zgadzam się i proszę o kalkulację. Nie pamiętam podanej kwoty, wiem że była jakaś z kosmosu około 200PLN, więc podziękowałem Pani i już miałem się rozłączyć gdy w słuchawce tym razem usłyszałem stek autentycznych wyzwisk i narzekanie, że człowiek się męczy i nic a inni to dupy na motorach wożą…
Spojrzałem na podsumowanie rozmowy i okazało się że trwała niewiele mniej niż piętnaście minut, a uzysk rzeczywiście nie był oszałamiający. :)