Pojechałem w sobotę na zlot do Bałtowa, na 1 dzień. Pierwsza taka trasa odkąd mam motocykl, wcześniej nie było okazji.
Na zlocie była długa parada na św. Krzyż no i podjazd tam polegał na podsuwaniu się po kilka metrów pod górę do bramy wjazdowej, gdzie skropiono mnie święconą wodą (z kopytek się zadymiło, brrrr).
Podjeżdżając pod górkę zacząłem mieć problemy. Trzymam sprzęgło, motocykl jedzie. Zgasł, to ciężko było go uruchomić (coś jakby pad akumulatora). Luzu nie mogłem znaleźć, nawet zmieniać biegów się nie bardzo dało. No ale ruszyłem pod górę i na 2 wjechałem pod klasztor gdzie zaparkowałem w cieniu. Po jakiejś godzinie na próbę uruchomiłem motocykl, objawy ustąpiły. Później wróciłem ze 160 km do domu (z postojem w Bałtowie jeszcze) bez najmniejszego problemu.
Co zrobić po tej przygodzie? Olej do wymiany (wymieniony miesiąc temu)? Co ze sprzęgłem?
xv1700 2006 rok.