No tak winny jestem wytłumaczenia. Otóż miałem już serdecznie dość moich plastikowych otulin na kablach przy kierownicy. Ponieważ oploty do najtańszych nie należą, idąc po radzie Jacy zacząłem kombinować z oplotami od węża prysznicowego. Założyłem, niby wszystko ok ale coś mi nie pasowało. Konkretnie widok moich nowych "oplotów". Zdjąłem je i zacząłem dumać co by tu wstawić? Jest, mam - pomyśłałem zekając na stojącego Draga w mieście ( miał oryginalne stalowe oploty na przewodach hamulcowych ). Stalowe oploty gumowych rur ciśnieniowych mają identyczną plecionkę ja te od przewodów hamulcowych, więc to było to. Zakupiłem więc takowe i pędziuchem na chatę. I do nowa Polska Ludowa. Zdejmowanie, odpinanie, rozlutowywanie i od nowa nakładanie nowych oplotów i tak dalej i tak dalej. W między czasie jak już zacząłem bawić się w elektryka to dodatkowo wlepiłem nową nitkę elektryczną zasilającą diodowe podświetlenie silnika. I tu nie wytrzymywałem z odczekaniem do końcowego efektu i podłaczałęm wszystko na gorąco tj. na pełnym zasilaniu i to tak frechownie, że raz zrobiłem zwarę i poleciało 10 A a za drugim razem znowu 15 A. OK wreszcie wszystko podłączone i czas na oblot wokół komina. Dawaj córę na plecaczek i wio w pole. Jedziemy tak sobie jedziemy i nagle mobilki mi długimi po oczach. Cholera co jest, myślę. Staję, zaglądam w szkła a tam ćma - cimno. Zajeżdżam na chatę, rozkręcam sprzęta a tam następna zwara na wiązce. Znowu od nowa. Kurna, myślę coś spieprzyłem. Dawaj wyciąganie całęj instalki. Uff problem załatwiony, sprawdzam światła - działają. Chcę odpalić - dupa. Nie chce gadać. No i do momentu aż po tygodniowym grzebaniu przez serwis, który tylko z doskoku do niego podchodził (oficjalnie powiedzieli mi że po 21.04 mogą konkretnie do niego zalukać) - poprosiłem Robera ( dzięki mu wielkie za pomoc ) o zerknięcie fachowym okiem w mojego Shreka. Rober walnął trzy pomiary. Pierwszy na przelotowość wiązki, drugi sprawdzenie przekaźnika tego po prawej stronie oraz na samym końcu zerknął w moduł i tam padło potwierdzenie jego wcześniejszych pomiarów - moduł podczas braku pracy silnika nie puszcza masy na przycisk rozruchowy. Zdjeliśmy jeden z kabli na przycisku i został on podłączony do masy motocykla na stałe. Teraz odpalam bez problemu jednak pozostał fakt że przycisk jest cały czas podłączony pod mase to oznacza że jeżeli silnik będzie w ruchu to i tak jestem w stanie zakręcić rozrusznikiem.